Gdy Ksiądz Arcybiskup Mieczysław Mokrzycki powiedział mi o nowym zadaniu, które mnie czeka, na Mszy św. było takie czytanie:
Znam twoje czyny: trud i twoją wytrwałość,
i to że złych nie możesz znieść,
i że próbie poddałeś tych, którzy zwą samych siebie apostołami, a nimi nie są,
i żeś ich znalazł kłamcami.
Ty masz wytrwałość:
i zniosłeś cierpienie dla imienia mego -
niezmordowany.
Ale mam przeciw tobie to, że odstąpiłeś od twej pierwotnej miłości.
Pamiętaj więc, skąd spadłeś,
i nawróć się,
i pierwsze czyny podejmij! (Ap 2, 2-5a). Później przemodliłem te słowa na nowo, by odpowiedzieć pozytywnie na niecodzienną prośbę.
Zostałem poproszony, by zostać ojcem duchownym we lwowskim seminarium (WSD). To oznaczało powrót do "pierwotnej miłości" - miejsca studiów, formacji i przygotowania do kapłaństwa, tym razem na Ukrainie. Szczera rozmowa z Arcybiskupem tuż przed rekolekcjami, w których brałem udział i kilka dni na odpowiedź dały mi nadzieję, że w jedności z Bogiem podołam i temu zadaniu.
Kim jest ojciec duchowny? Z pewnością osobą, co do której są wielkie oczekiwania i zaufanie ze strony diecezji, podobnie jak wobec innych wychowawców przyszłych kapłanów. Opis jego zadań cytuję ze strony wsd.rzeszow.pl: